Dlaczego taki właśnie tytuł? Dwa tygodnie temu, przy okazji felietonu zahaczającego o tematy polityczne, napisałem kilka słów o Eugeniuszu Bodo, słynnym, przedwojennym aktorze i piosenkarzu, nawiązując do aktualnego serialu telewizyjnego. Zamierzałem wówczas temat ów odrobinę rozwinąć, ale nie starczyło już miejsca. Zatem dzisiaj kilka odniesień do wspomnianej telewizyjnej produkcji, a przy okazji, jeśli zmieszczę, kilka ciekawostek ze świata filmu.

Bodo i inni

Zacznijmy od serialu. Jak już napisałem poprzednio, od dawna nie oglądam tego rodzaju telewizyjnych produkcji, z uwagi na tandetę jaką sobą reprezentują – zarówno technicznie, jak i intelektualnie. Jakże ta współczesna produkcja daleko odbiegła od takich dawnych, odcinkowych filmów jak „Stawka większa niż życie”, „Polskie drogi”, „Dom”, czy choćby „07 zgłoś się”. Że już nie wspomnę o „Czterdziestolatku” i „Wojnie domowej”. No, ale to były filmy realizowane wg żelaznych zasad SZTUKI filmowej. Tak jak to od lat uczono w artystycznych szkołach całego świata, a między innymi także w łódzkiej filmówce. Wymienione dawne seriale, oparte na doskonałych literacko scenariuszach (K.T. Toeplitz, Jerzy Janicki, Andrzej Mularczyk), reżyserowali znakomici filmowi reżyserzy. Te filmy, które wymieniłem firmowali Andrzej Konic, Janusz Morgerstern, Jan Łomnicki, Krzysztof Szmagier i oczywiście Jerzy Gruza. I były to, oraz są nadal, wybitne dzieła sztuki filmowej. A poza tym kto w nich grał? Aktorzy. Po prostu wielcy mistrzowie sceny i filmu. Gwiazdy! A dzisiaj? Jakaś specjalna odmiana „tresowanych” serialowych półnaturszczyków, z rzadka przeplatana prawdziwymi artystami.

Wreszcie, po latach, doczekałem się telewizyjnej produkcji, która nie tylko nie obraża mojej inteligencji, ale także sprawia mi niejaką przyjemność. Od dziecka interesowały mnie międzywojenne lata 20. i 30. pod kątem piosenki, estrady i kabaretu. Przeczytałem prawie wszystkie książki o tym okresie, a także obejrzałem kilkakrotnie każdy z zachowanych przedwojennych filmów. Najmodniejsze piosenki tamtych lat znam na pamięć, a także potrafię je zagrać na pianinie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.