Mam na myśli komentarze dotyczące wydarzeń o jakich czytałem w miejscowych tygodnikach, zaraz po powrocie z urlopu. Czyli będzie to kontynuacja felietonu sprzed tygodnia, zatytułowanego „Przegląd prasy”.

Dodaj komentarz

Przez ostatnie trzy tygodnie pisałem o Kubie, gdzie urlopowałem przez prawie cały miesiąc. Uroki zabytkowej wyspy (stolica państwa Hawana, miasto powstałe w roku 1519, w roku 1982 zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO), jej krajobraz, tropikalny klimat oraz dość dziwaczne dla nas społeczne odrębności, wynikające z wciąż jeszcze żywego ustroju socjalistycznego, to temat nie na trzy felietony, ale na odrębną książkę.

Dodaj komentarz

W poprzednim felietonie obiecałem, że jeszcze raz napiszę o Kubie i że to będzie, póki co, ostatni raz. No to piszę. Tym razem o jedzeniu.

Dodaj komentarz

Przed tygodniem napisałem kilka słów o moich tegorocznych wakacjach na Kubie. Skupiłem się na lokalnych ciekawostkach wynikających z socjalistycznego ustroju jaki panuje na wyspie. Ciekawostkach jakże przypominających Polskę z okresu PRL-u. Zapewne nie uniknę dalszych porównań, ale na początek o czym innym.

Dodaj komentarz

Cały miesiąc spędziłem na Kubie. To już „ostatni dzwonek”, aby średnio zamożny Europejczyk mógł sobie zafundować wakacyjny pobyt w tym kraju. Przypuszczam, że za kilka lat będzie to jedno z najdroższych turystycznych miejsc na świecie, dostępne tylko dla nielicznych. Wybrałem się na Kubę w towarzystwie podróżnika i fotografika Ryszarda Sobolewskiego.

Dodaj komentarz

Tydzień temu pisałem o podróżach kulinarnych Jana Kalkowskiego, jakie odbył on w latach siedemdziesiątych. Jan Kalkowski był krakowskim dziennikarzem, związanym z tygodnikiem „Przekrój”, gdzie prowadził rubrykę „Jedno danie”. Opowiedziałem w felietonie sprzed tygodnia o tym, jakie to kulinarne niespodzianki zaskoczyły go w krajach, które wówczas odwiedził.

Dodaj komentarz

Ostatnio pisałem niemal wyłącznie na tematy aktualne, związane ze Szczytnem i naszym regionem. Dzisiaj zatem zmienię tematykę na nieco lżejszą, choć międzynarodową, a także cofniemy się w czasie. Wpadła mi w rękę książka Jana Kalkowskiego „Podróże kulinarne”.

Dodaj komentarz

Choć do prawdziwego końca lata, jako pory roku, mamy jeszcze trzy tygodnie, ale lato, jako okres wakacyjno-wczasowy, wyraźnie ma się ku końcowi. Najlepiej świadczy o tym uliczny ruch pojazdów, który wreszcie nieco się uspokaja. Ulice Szczytna, wolne od korków, znów stają się przejezdne, a jedynym zmartwieniem śpieszących się kierowców pozostają zamykane przejazdy kolejowe.

Dodaj komentarz

Sezon turystyczny pomału zmierza ku końcowi, ale wciąż jeszcze trwa. Tego lata wyjątkowo dużo gości zwiedza szczycieńskie muzeum, a także wieżę widokową ratusza.

Dodaj komentarz

Przed tygodniem sięgnąłem ponownie do tematu, o którym pisałem przed siedmiu laty. Dzisiaj także zamierzam, na skutek nowych okoliczności, rozwinąć wątek felietonu napisanego we wrześniu roku 2013. Pisałem wówczas o światowej sławy artyście Janie Lebensteinie i jego związkach ze Szczytnem.

Dodaj komentarz

Skąd taki tytuł? Piszę felietony dla „Kurka Mazurskiego” od prawie ośmiu lat. To kawał czasu. Dzieci, które urodziły się w tym roku co moja pisanina, chodzą już do szkoły. Kto zatem pamięta o czym, lub o kim opowiadałem na przykład w marcu, w roku 2008?

Dodaj komentarz

W ostatnich felietonach poruszyłem całkiem na poważnie kilka miejscowych tematów. Niekoniecznie przyjemnych.

Dodaj komentarz

Dzięki przychylności pana Starosty i przyjaznej pomocy pracowników Wydziału Budownictwa i Architektury miałem możliwość pogrzebania w rysunkach dokumentacji budowlanej obudowy wieży ciśnień, a także towarzyszących rysunkom urzędowym dokumentom. Zdobyłem zatem pewną wiedzę dlaczego oglądamy coś tak wyjątkowo paskudnego.

Dodaj komentarz

O tej sprawie zrobiło się ostatnio głośno w krajowych i regionalnych mediach. To ja także, na łamach „Kurka”, dołączę swój komentarz do wypowiedzi posła Arkadiusza Czartoryskiego na temat dworca kolejowego w Szczytnie.

Dodaj komentarz

Jest niedziela, zatem piszę aktualny felieton przesiadując na ratuszowej wieży. Pisanie felietonu w takich warunkach można nazwać aktem przerywanym, bowiem pozorny spokój w chłodzie i ciszy co jakiś czas przerywa kolejna grupka turystów, z którymi należy pogadać.

Dodaj komentarz

Kazimierz Dolny nad Wisłą to miasteczko niezwykłe. Ewenement na skalę europejską, a może i światową. Aktualnie w Muzeum Mazurskim w Szczytnie możemy obejrzeć malarską wystawę Haliny Jagody Kołodziejskiej, artystki z Kazimierza.

Dodaj komentarz

Dwa kolejne felietony poświęciłem architektonicznym, szczycieńskim paskudom. Nawybrzydzałem się co niemiara. Na razie wystarczy.

Dodaj komentarz

Nie spodziewałem się, że pisząc przed tygodniem o tragicznej oprawie budowlanej szczycieńskiej, zabytkowej wieży ciśnień wywołam aż taką burzę. Bywa, że po niektórych moich felietonach kilkoro czytelników zechce dać wyraz swojemu poparciu, lub też odwrotnie. Czasem dzwonią do mnie osobiście (moje stacjonarne miejsce pracy jest ogólnie znane), czasem do redakcji, lub też wpisują swoje uwagi do internetowych komentarzy.

Dodaj komentarz

Skąd ten tytuł? Otóż jak co roku, w sezonie letnim otworzyliśmy widokową wieżę ratuszową dla zwiedzających. Piszę otworzyliśmy, bo brałem w tym udział. Przez inauguracyjny weekend, czyli w minioną sobotę i niedzielę osobiście przyjmowałem pierwszych turystów, których przewinęło się przez te dwa dni około trzydzieścioro. I jak co roku musiałem odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących naszego miasta.

Dodaj komentarz

Tydzień temu, z okazji smutnego wydarzenia jakim była śmierć mojego przyjaciela Janka Prochyry, opowiedziałem anegdotkę z życia studentów Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Tak się złożyło, że przed laty czynnie uczestniczyłem w akademickim życiu owej szkoły, a także udzielałem się towarzysko w Warszawskiej Wyższej Szkole Teatralnej, no i mojej macierzystej uczelni, czyli Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej.

Dodaj komentarz