Letnie biesiadowanie

Uwielbiam biesiadowanie pod gołym niebem. Zarówno w warunkach domowego ogródka jak i przesiadywanie przy restauracyjnych stolikach wystawianych latem na powietrze. Co do warunków przydomowych, to utarło się, że podstawę kulinarną takiej biesiady stanowią dania z grilla. Dlaczego nie, choć z czasem staje się to dość monotonne, zatem nie sądzę, abym taką odmianą garden party mógł zaciekawić czytelnika. Zajmę się więc dzisiaj europejskimi odmianami obyczajów knajpowo ogródkowych, rozwiniętych zwłaszcza w tych krajach, gdzie na zewnątrz lokalu można spędzić większość roku. Przede wszystkim w Hiszpanii, południowych Włoszech, czy Grecji. Wszędzie tam spędza się długie, leniwe, upalne godziny w restauracyjnych ogródkach, pojadając niewielkie przekąski i popijając je miejscowymi trunkami.

Zanim zajmę się Europą, drobny skok na południe. Do Maroka, państwa leżącego w północnej Afryce. Byłem tam kilkakrotnie. Upał, słońce i ocean. I wszędzie można coś tanio przekąsić, ale zawsze na gorąco, czyli przy ulicznych grillach. Poza kotlecikami z jagnięciny podstawową, tanią przekąskę stanowi brochette, czyli coś co wygląda jak szaszłyk, tyle że na metalowe szpadki nadziewane są obok siebie kulki wielkości włoskiego orzecha z mięsa mielonego, ostro przyprawione czosnkiem, cebulą i papryką. Do popicia obowiązkowo bardzo słodka herbatka z mięty.

W Europie dominują przekąski zimne. Podawane najczęściej do wina, choć ostatnio coraz modniejszym napojem staje się piwo. Na początek wspomnijmy Francję. Przyzwoity, obiadowy posiłek zawsze zaczyna się od zimnej przekąski (przystawki), bez której żaden Francuz nie sięgnie po dalsze, ciepłe potrawy. Natomiast rzadko przychodzi się do lokalu, aby posiedzieć przy samych przekąskach. Owszem, spędza się tam wiele czasu degustując wina, ale wówczas pojada się na ogół różnorodne sery. Czasem owoce morza (ostrygi). Toteż słynna francuska kuchnia nie jest gigantem w dziedzinie drobnych, wytrawnych smakołyków. Choć i ona ma swój światowy wkład w postaci ciasta francuskiego, które znakomicie nadaje się do niezliczonych zawijanych, przekąskowych zapiekanek podawanych na gorąco lub zimno i to one często stanowią o atrakcji wielu regionalnych, turystycznych knajpeczek.

Krajem o niezwykle rozwiniętej tradycji drobnego pojadania jest Hiszpania. Niewielkie przekąski nazywa się tam tapas. Słowo to oznacza przykrywkę. W dawnych czasach szklaneczkę z winem przykrywało się plasterkiem suchej kiełbasy, aby chronić napój przed muchami. Później kładziono pajdkę chleba z czymś tam na wierzchu. I tak przyjęło się, że do wina przynależna jest jakaś przekąska. Dzisiaj w Hiszpanii najpopularniejszymi lokalikami są właśnie bary TAPAS, gdzie podaje się wino (lub piwo), a także dziesiątki drobnych, ale wyszukanych przekąsek zarówno zimnych jak i gorących. Można tam przesiadywać godzinami i popijając winko degustować banderille, czyli różne drobne szaszłyczki na wykałaczkach, kanapeczki z szynką serano lub katalońską kiełbasą, upieczone kartofle - przepołowione, wydrążone i podawane (na zimno) z różnymi nadzieniami, a także marynaty (oliwki, grzyby, pikle), owoce morza oraz kawałki ucha wołowego frytowanego na chrupko. Przy okazji przypomnijmy co to jest tradycyjna tortilla wszechobecna w kuchni hiszpańskiej. Jest to rodzaj omletu z jajek, do którego można wrzucić podczas smażenia różne składniki, ale jego podstawę stanowi warstwa usmażonych plasterków ziemniaczanych (talarki), które zalewa się masą jajową i zasmaża w jeden gruby omlet.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.