17 tys. zł - to nowy w tym roku, nieplanowany wcześniej, wydatek gminy Rozogi, wymuszony wyrokami Sądu Rejonowego w Szczytnie. Samorząd, na którym ciąży ustawowy obowiązek, nie jest w stanie zapewnić lokali socjalnych eksmitowanym rodzinom. Ich należności za czynsz będą teraz pokrywane z gminnej kasy.

Wójt płaci za dłużników

BOLESNA SPRAWA

Na obrzeżach Orzeszek stoją dwa popegeerowskie bloki, w których mieszka 36 rodzin. Z chwilą zmian ustrojowych budynki przejął Skarb Państwa. Ten sprzedał je wkrótce jednej ze spółek, bo gmina nie była tym zainteresowana. W 2000 r. bloki przejęła spółka Precmech z Łodzi, która po kilku latach odsprzedała je Stanisławowi Zdunkowi, przedsiębiorcy ze Szczytna, zajmującemu się handlem nieruchomościami. Od początku, jak wspomina, miał te same problemy co jego poprzednicy, związane z wyegzekwowaniem od lokatorów regularnych opłat czynszu. Do dziś swoje straty szacuje na 200 tys. zł. O ich odzyskanie, przynajmniej częściowe, wystąpił do sądu. Niedawno zapadły pierwsze wyroki eksmisyjne. Dotyczą one 6 rodzin, którym jednocześnie sąd przyznał prawo do lokalu socjalnego. Obowiązek zapewnienia schronienia eksmitowanym w takiej sytuacji spada na gminę Rozogi. Ta, jak zapewnia wójt, nie dysponuje wolnymi pomieszczeniami. To oznacza, że teraz koszty pobytu rodzin eksmitowanych muszą być opłacane z kasy samorządu. Na ten rok, jak wyliczyli gminni urzędnicy, trzeba będzie zarezerwować w budżecie ok. 17 tys. zł. Taką właśnie kwotę po stronie wydatków wprowadzono do aktualnego budżetu gminy. Decyzja zapadła podczas niedawnej sesji rady.

Przeciwko zmianom w budżecie głosowało 2 radnych, a trzech wstrzymało się od głosu – wszyscy z nowo powołanego klubu Wspólnota Samorządowa – PiS. Radni mają żal do wójta, że mimo upływu wielu lat nie zapobiegł takiemu spodziewanemu finałowi. Pozostali samorządowcy także są zaniepokojeni.

- Inni mogą teraz iść za przykładem ludzi niepłacących czynszu, a my będziemy musieli ich sponsorować. Odbędzie się kosztem np. remontu dróg. To jest bolesne – mówił radny Krzysztof Bałdyga.

BEZ WYJŚCIA

Wójt Józef Zapert przekonuje, że w tej sprawie niczego nie zaniedbał. Ma pretensje do parlamentarzystów za uchwalenie takiego prawa, które obowiązek zapewnienia schronienia eksmitowanym przerzuciło na samorządy. Jedynym wyjściem z tej sytuacji byłaby według niego budowa bloku socjalnego, a to wydatek rzędu kilkuset tysięcy jeśli nie miliona złotych. – Na to mojej zgody jako zarządzającego budżetem nie ma – mówi wójt dodając, że po wybudowaniu mieszkań socjalnych dłużnicy z pewnością dalej by się ociągali z płaceniem czynszu.

Zdaniem wójta część lokatorów idzie po najmniejszej linii oporu i lekceważy spoczywający na nich obowiązek.

- W wielu przypadkach wygląda to na zwykłe cwaniactwo – mówi Zapert. Z dochodzących do niego wieści wynika, że członkowie części zadłużonych rodzin, którzy tłumaczą się ciężką sytuacją życiową i bezrobociem, pracują na czarno. Nie sposób jednak tego udokumentować. - Jesteśmy w tej sytuacji bezradni – rozkłada ręce wójt. Wyraża tylko nadzieję, że ludzie się „opamiętają” i zaczną płacić.

PODZIELENI MIESZKAŃCY

Nie trzeba wcale długo rozmawiać z mieszkańcami bloków w Orzeszkach, aby zorientować się, że relacje między nimi samymi nie są najlepsze. Linia podziału przebiega między tymi, którzy płacą czynsz regularnie i tymi, co nie płacą w ogóle lub tylko w części. Pierwszy napotkany przez nas pan, będący już na emeryturze mieszka tu z żoną od początku, czyli od 30 lat. Kilka lat temu wykupili swoje mieszkanie i teraz miesięczne opłaty wynoszą ich ok. 150 zł.

- Nie było nam lekko, musieliśmy się zapożyczyć, ale jakoś daliśmy radę – słyszymy od obojga małżonków. Według nich zdecydowaną większość lokatorów stać na opłacanie czynszu.

– Śmieją się z nas, że mamy ptasie móżdżki i płacimy. A przecież trzeba skądś wziąć środki nie tylko na utrzymanie tych bloków, ale na konieczne remonty, czy zagospodarowanie terenu.

Na wykup mieszkania zdecydowało się na razie tylko 14 rodzin. Spośród pozostałych aż 15 nie płaci regularnie czynszu.

- Ja płacę 2 zł za m 2 , nie stać mnie na więcej – słyszymy od kolejnego spotkanego lokatora. Wiele uwag do właściciela bloków ma kolejny nasz rozmówca, nie płacący czynszu.

– Mnóstwo pieniędzy włożyłem w remont mieszkania, nikt mi ich nie zwrócił – tłumaczy. Przyznaje jednocześnie, że chociaż oficjalnie jest na bezrobociu to faktycznie pracuje i bierze na rękę nawet 6 tys. zł miesięcznie.

– Nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów – podkreśla nasz rozmówca. Podobnie jest w przypadku innej spotkanej przez nas lokatorki. Pani Irena i jej mąż mają zatrudnienie, ale przez 2,5 roku nie płacili czynszu tłumacząc to tym, że toczyli spór sądowy z właścicielem bloków. Od niedawna płacą, ale nie w pełnej kwocie. Zamiast 450, przekazują właścicielowi 300 zł, bo „narzucił zbyt wysokie stawki”.

Z tym ostatnim argumentem zgadza się kolejna napotkana przez nas młoda lokatorka, która jednak nie ma czynszowych zaległości.

– Woda nie nadaje się tu do picia, muszę przywozić ją w butelkach ze sklepu, a do tego sami musimy ogrzewać mieszkanie. Cieszy się więc, że lada dzień stąd się wyprowadzi do pobliskiego Klonu.

Sołtys Orzeszek Zofii Kosiorek, będącej także radną, trudno w tej sytuacji zająć jednoznaczne stanowisko. Przyznaje, że ma ciężki orzech do zgryzienia.

- Bliskie są mi potrzeby moich mieszkańców, ale jako radna wiem również jak cienki jest budżet naszej gminy – słyszymy od Zofii Kosiorek.

WINNY WÓJT

Zdaniem mieszkańców bloków, z którymi rozmawiamy, i to niezależnie od tego czy płacą czy nie płacą czynszu, głównym winowajcą całego zamieszania jest wójt Józef Zapert. Mają żal do niego, że odrzucił propozycję przejęcia bloków od spółki z Łodzi, która w koszty transakcji proponowała zaliczyć jej długi podatkowe wobec gminy sięgające 90 tys. zł.

- Wójt mógłby wtedy mieszkania sprzedać lokatorom za niewygórowaną stawkę. Skorzystaliby z niego i mieszkańcy, i gmina – mówią jednym głosem.

Wójt temu zaprzecza. - Nie miałem od nikogo żadnych propozycji wykupu tych budynków – zapewnia. A nawet, gdyby one padły nie zdecydowałby się na to. – Przecież firma z Łodzi (po sprzedaży majątku w Orzeszkach zwróciła gminie zaległe podatki – przyp. red.) chciała sprzedać lokatorom mieszkania, tylko większość nie była tym zainteresowana. Byli już przyzwyczajeni do tego, że mie szkają i nie płacą, i tak jest do dziś.

Z OSTATNIEJ CHWILI

Od poniedziałku wójt Zapert zaprasza do urzędu osoby nie płacące czynszu, przedstawiając im trudną sytuację samorządu. Jeden z dłużników posiadający nakaz eksmisyjny po rozmowie z wójtem poinformował nas, że należność za czynsz w wysokości 400 zł będzie regularnie co miesiąc wpłacał na konto gminy. – Miałem powody, żeby nie płacić panu Zdunkowi, ale gminie będę. Nie może przecież gmina mnie utrzymywać, kosztem innych – tłumaczy jeden z lokatorów. Czy jego śladem pójdą inni?

AK, (o)